Kiedy byliśmy dziećmi, myślałam, że nigdy nic się nie
zmieni. Że zawsze będzie tak dobrze, tak lekko, tak bezpiecznie.
Obiecywałeś, że nigdy mnie nie zostawisz. Że zawsze
będziemy przyjaciółmi. Że zawsze będziesz mnie wspierać, tak jak wtedy, kiedy
nagle zmarł mój ojciec, a matka nie mogła sobie poradzić z tą śmiercią. Tak jak
wtedy, kiedy zaczęła mnie obwiniać, kiedy w końcu wmówiła mi, że byłam
bezwartościowa i powinnam umrzeć, że to ja powinnam leżeć w grobie zamiast
mojego ojca. Obiecywałeś, że pomożesz mi się pozbierać po wszystkich ranach,
które mi zadano. I wtedy mi pomogłeś, oboje byliśmy dziećmi, a jednak pomagałeś
mi na tyle, na ile mogłeś, potrafiłeś, zawsze mogłam znaleźć schronienie w
twoim domu, ciepły obiad i miłe słowo.
A potem ty też mnie zraniłeś, Hilde, mocniej niż wszyscy
inni, bo to tobie ufałam, że nigdy tego nie zrobisz. Byłeś dla mnie jedyną
osobą, której wierzyłam, której w najgorszych koszmarach nie podejrzewałabym o
zadanie mi takiego bólu.
Byliśmy przecież najlepszymi przyjaciółmi, byliśmy jak
rodzeństwo, ty byłeś moim bratem, którego nie miałam, a ja twoją młodszą
siostrą, odskocznią od dwóch irytujących braci.
Ty zawsze walczyłeś z Terje, ja lubiłam twojego brata.
Obaj zdecydowaliście się spróbować swoich sił w skokach narciarskich, obaj
chcieliście być najlepsi. To ty okazałeś się być nadzieją norweskich skoków.
Ale w tym samym czasie ja zakochałam się w Terje. A on odwzajemnił moje
uczucie.
To wtedy nasza przyjaźń zaczęła się rozpadać. Ja miałam
szesnaście lat, ty siedemnaście, Terje osiemnaście. Na początku cieszyłeś się,
że byłam szczęśliwa, nareszcie. Ale potem zacząłeś się ode mnie odsuwać. Zmieniłeś
się, Tom, już nie byłeś tym radosnym, przyjaznym chłopakiem. Ale ja nadal
ufałam tylko tobie, nadal u ciebie szukałam wsparcia. Nadal uważałam cię za
swojego przyjaciela.
Kiedy powiedziałam ci, że straciłam z twoim bratem
dziewictwo, nazwałeś mnie dziwką i zostawiłeś samą na huśtawkach w centrum
Baerum, tam, gdzie jako dzieci spędzaliśmy razem całe dnie.
Przestałam tam przychodzić, ty niedługo później
przeprowadziłeś się do Lillehammer, by tam trenować, zadebiutowałeś w Pucharze
Świata i szybko stałeś się gwiazdą skoków.
Widywałam cię czasami w Baerum, wiosną albo późną
jesienią, w przerwach między sezonami. Mój związek z Terje szybko się skończył,
ale ty nie przyszedłeś do mnie, nie odezwałeś się słowem, a mi zabrakło odwagi.
Twój brat mnie skrzywdził, wykorzystał mnie, przyznał to
potem. Liczył na to, że będziesz skakał gorzej od niego. On widział coś, czego
nie dostrzegłam ja. Że jako dzieciak byłeś we mnie zakochany, tą szczenięcą,
niedojrzałą miłością. Wykorzystał to, chciał cię zniszczyć. W pewien sposób mu
się udało, zranił cię, oboje cię zraniliśmy, uciekłeś z Baerum, zaszyłeś się w
Lillehammer i skupiłeś na skokach.
A Terje powiedział mi to wszystko dwa dni po twoim
wyjeździe. Na tych huśtawkach, na których tak często przesiadywaliśmy razem. Zabrał
mnie tam, specjalnie, wiedział, jak ważne to było dla mnie miejsce. I on też
zostawił mnie tam samą.
Zostałam sama w dużym, pustym domu, moja matka odeszła,
zmarła we śnie. Z trzech braci Hilde najbliższym nagle stał się dla mnie Truls,
młodszy od ciebie o dwa lata. Powiedział mi, że Terje przyznał ci się do
wszystkiego, jak mnie wykorzystał, jak mnie skrzywdził, że zostawił mnie wtedy
samą na tych pieprzonych huśtawkach, ze łzami w oczach, w jakiś sposób z siebie
dumny, że potrafił tak bardzo mnie oszukać. Truls starał się mnie wspierać,
kiedy matka znowu zaczęła mnie obwiniać o wszystko, tym razem o rozpad związku
z Terje, o zadane mi rany, o twój wyjazd. Nie mógł zastąpić mi ciebie i dobrze
o tym wiedział, ale starał się, robił wszystko, co mógł, by utrzymać mnie przy
życiu.
Rozmowy z tobą, za którymi tak tęskniłam, zostały
zastąpione przez wąskie, równoległe cięcia na przedramionach. Ty wtedy
odnosiłeś pierwsze sukcesy w Pucharze Świata, ja walczyłam sama ze sobą, z
powracającymi myślami o samobójstwie.
Truls próbował mnie z tego wyciągnąć, ale zawsze do tego
wracałam, załamywałam się, bo widziałam cię w telewizji, w gazetach, mijałam w
milczeniu gdzieś na ulicach Baerum, oglądałam zdjęcia, które kiedyś robili nam
twoi rodzice, kiedy jeszcze spędzałam z tobą całe dnie. Myślałam, że spędzę z
tobą całe życie, jako siostra, może żona, jak podejrzewałam, gdy byliśmy
jeszcze dziećmi. Że kiedyś cię pokocham, ty pokochasz mnie, weźmiemy ślub i
będziemy mieszkać na obrzeżach Baerum. Tak sobie wyobrażałam moją przyszłość,
zanim ludzie rozbili mnie jak taflę szkła.
Spotkałeś mnie kiedyś na ulicy, w środku upalnego lata.
Zatrzymałeś się, patrząc na mnie dziwnym, zagadkowym, jakby lekko zaskoczonym
wzrokiem. Analizowałeś mój strój, długą spódnicę i bluzkę z długimi rękawami.
Jakbyś chciał zapytać, dlaczego nagle zaczęłam ukrywać swoje ciało. Ukrywam
blizny, Tom, ślady po wszystkich ranach, które sama sobie zadałam. Fizyczne
oznaki wewnętrznego bólu.
Tęsknię za tobą. Wiem, że ty też tęsknisz za mną. Za naszymi
wspólnymi chwilami, dziecięcym szczęściem, lekkością rozmów na każdy temat.
Tęsknisz za swoją młodszą siostrą, a ja tęsknię za swoim bratem.
Bratem, a może chłopakiem, którego w tej tęsknocie i bólu
nauczyłam się kochać?
~*~
Pierdolenie o szopenie part 1/5.
Krótkie, skoczne i już w pełni napisane, co u mnie się jeszcze nie zdarzyło.
Tomek Hilde bo lubimy Tomka.
YAYAYAYAYAYA, DOCZEKAŁAM SIĘ <3
OdpowiedzUsuńI nawet czekać długo nie musiałam. Cacy Green jest cacy<3 I Kam kosia Green bardzo <3
Tak sobie myślę, że ten prolog to czysta perfekcja. Każde słowo na swoim, idealnym miejscu, wszystko tworzą idealną całość. Podziwiam cię, zazdroszczę w skrytości serduszka i czekam na ciąg dalszy. Bo moja kobieca intuicja mówi mi, że to opowiadanie to będzie coś. Coś, co warto, a nawet trzeba przeczytać. Smutne, ale piękne <3
i wgl asdfghjkl; <3
ojejku, asdfghjkl. Green, chce mi się płakać, dzięki! To jest tak mega smutne i wow, ktoś wreszcie (chociaż niektórzy nieświadomie), skrzywdził Toma, a nie to on innych, ohoho.
OdpowiedzUsuńDawaaaaaj następny :3
halo halo Bis, ktoś uśmiercił go na skoczni #justsayin i to nie było nieświadomie!
Usuńuuuuuuuuuu CZEGO NIE CZYTAŁAM ;O
Usuńale uśmiercenie na skoczni uśmierceniem na skoczni
a skrzywdzenie w sensie uczuciowym to chyba co innego :D
MARIA ale nie bede pisać z konta filologii szwedzkiej cnie
ja wiem, ale sam fakt, że ktoś był na tyle odważny, żeby uśmiercić Tomasza po upadku na skoczni (i ta cisza po ogłoszeniu smutnej nowiny) się docenia cnie
Usuńchyba pierdolenie o Hildenie :D
OdpowiedzUsuńale teraz na poważnie.
pokazywałaś mi fragmenty i ja już byłam zachwycona tym, co tworzysz (choć nie zawsze umiałam to okazać, bo o wiele łatwiej powiedzieć coś śmiesznego, niż coś poważnego, a tu do śmiechu nie jest). to jest fantastyczne, w całości. to jest całością, stałą i mocną. i to takie będzie, ja to wiem.
skoro fragmenty mnie powaliły, to co dopiero całość?
:*
Green, czytam to i nie wiedzieć czemu refleksje mam zbliżone do tych po przeczytaniu Bjoerna. Zaskakujesz, pokazujesz inną stronę rzeczywistości. Ta strona jest na swój sposób wyjątkowa, chociaż niesamowicie trudna, niesamowicie ciężka do zniesienia, pokonania. To na przyjaciołach zawsze polegamy, im ufamy, im wierzymy - często bezgranicznie. I prawda jest taka, że trzeba naprawdę mieć wyczucie, żeby nie dać się zranić, chociaż człowiek, który otwiera się choćby na przyjaciela, jest narażony na atak wyłącznie z jego strony. Inna sprawa, że taki atak boli najbardziej. Podoba mi się postawa Trulsa, podziwiam go, podziwiam bardzo i Truls staje się w tym opowiadaniu moim autorytetem :) Korzystając z okazji życzę raz jeszcze z okazji dnia jutrzejszego, czyli twoich osiemnastych urodzin: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, SPEŁNIENIA MARZEŃ, ZDROWIA, SIŁY I ODNALEZIENIA PRAWDZIWEJ SIEBIE, to powiedziałam ja, Baranek♥
OdpowiedzUsuń